FAQ :: Szukaj :: Użytkownicy :: Grupy :: Galerie :: Rejestracja :: Profil :: Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości :: Zaloguj
Historie Postacii (czyli kartoteka banitów z dawnych sesji )

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Cathedral City Strona Główna -> Warhammer
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Kaz
Rycerz
Rycerz



Dołączył: 08 Sie 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ostermark
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 17:14, 11 Wrz 2012    Temat postu: Historie Postacii (czyli kartoteka banitów z dawnych sesji )

BERTHOLD Z BEECKERHOVEN


Drogi czytelniku, jeżeli to czytasz, znaczy to ze pewnie ucztuje juz w królestwie Morra, bądź jestem już tak daleko, że braknie Ci życia, zeby mnie wyśledzić.

Nie zmienia to jednak faktu ze zdobycie tych "rękodzieł" wymagało nie lada odwagi i sprytu. Dlatego też w nagrodę za Twoje niecodzienne osiągnięcie podzielę sie z Tobą informacjami, które udało mi się uzyskać pracując "wiadomo gdzie" i jako "wiadomo kto".
Nie są to jednak wszystkie wiadomości a jedynie przedsmak tego co możesz znaleść
szukając głębiej i bardziej wytrwale.
Wskazówki znajdziesz na odwrocie karty, którą obecnie czytasz. Jednak zanim obrócisz te kartę wiedz ze aby zrozumieć treści zawarte na odwrocie, radziłbym wpierw przeczytać słowa zapisane w jednym z moich pamiętników. Wiedz ze każdy raport który dostarczyłem posiadał swoją wersję roboczą właśnie w moich pamiętnikach, a uwierz mi jest ich trochę. Jednak aby dowiedzieć się ile z nich przetrwało i co ciekawego w nich jest, musisz uzbroić się w cierpliwość, wytrwałość i zacząć myśleć jakbyś był jednym z "nas", wówczas wskazówki staną się dziecinną igraszką a zawiłe, długie ścieżki które musisz przejść nagle się wyprostują i skrócą. Zachęcam do lektury i życzę powodzenia w dalszych poszukiwaniach.

ps. szczątki tego trolla, którego chwilę temu ubiłeś wydzielają trujący gaz.
Mam nadzieję że to przewidziałeś...



Nordland 2522
Jakaś durna gospoda w Beeckerhoven


Kolejne głupie zlecenie do wykonania. Wyśledzić kolejnego kretyna, zinfiltrować,
dowiedzieć się jak najwięcej, napisać kolejny głupi raport, zaszyfrować wiadomość sokiem z cytryny na kolejnym pożółkłym zwoju, zwinąć, wsadzić do tuby na zwoje i wysłać. Po siedmiu dniach oczekiwać gońca z wynagrodzeniem za stracony czas i z kolejnym nazwiskiem kolejnego kretyna, któremu wydaje się ze sam jest sobie panem. Na Bogów jakie to naiwne i żałosne. Ci wszyscy głupcy, którym wydaje się ze zrobili coś pożytecznego, ponieważ przeznaczenie ich tam zesłało. Banda nieudolnych patafianów, których trzeba ciągnąć za paluszek i pokazać, rzecz jasna dyskretnie i z ukrycia pieprzony problem i równie precyzyjnie i delikatnie wbić im do pustego łba że są w stanie go rozwiązać. Oczywiście poźniej udostępnić wymagane "narzędzia" do pozbycia się problemu a na sam koniec, kiedy "wybrany" jest na tyle nie udolny zeby zająć się sprawą - samemu pozbyć się problemu i wmówić panu "wybranemu" że to on to zrobił i jest bohaterem.
Każdy z nas, tych którzy zgodzili się na tę godną pożałowania profesję mogli być wychwalani, a pieśni o nas słychać by było w kazdej z gospód tego niesprawiedliwego świata. Jednak przysięgaliśmy ze nie istniejemy juz w tym świecie jako ludzie - jednostki. Jesteśmy "my" jako ugrupowanie - bractwo. Jesteśmy jak cienie i jak cienie bedziemy istnieć dla tego świata. Cienie, które kierują ludzkim przeznaczeniem a w chwili kaprysu zmieniają ustroje i panujących władców. Rzecz jasna dyskretnie, po cichu i doskonałą intrygą.

Znowu siedze przy jakimś brudnym karczemnym stole. ... Dlaczego musimy sypiać w tych godnych pożałowania gospodach? Przecież stać nas na kupienie sobie własnej w kazdej pieprzonej wsi imperium?
Cena jaką płacimy za wlepienie się w tłum tych bezmózgów jest stanowczo wygórowana.
Co za ironia - Utrzymujemy równowage na świecie a w zamian za to musimy wlepiać się w tłum, srać po krzakach i sypiać na zawszonych siennikach.

Przygotowanie do raportu nr 778/12/65 - informacje zawarte poniżej zebrałem idąć śladem "wybranego". Każda z osobna jest gówno warta, ale po zebraniu tego steku bzdur do kupy- nakreśla się nam delikatny portret osobowości "wybranego" jak i szkic pewnych cech fizyczych. Istnieje możliwość zaobserwowania przewidywalnych w przyszlości odruchów i czynnośći badanego. Treści zawarte w wypowiedziach pytanych jest cytowana.
Postanowiłem robić błędy w pisowni aby odzwierciedlić akcent i pochodzenie pytanych.


" Łoo paniee, jo to go znołem, ale dawno tymu - jak jeszcze młokosem był. Mieszkoł u nos we wsi. Pare chat daly od mojej. Pamientom że mieszkoli z łojcem. Un i jeszcze czterech jego łebków. To znaczy sie łebków tego łojca. Ale z tego com zapomientoł to kawał skurwysyna z niego był. Jak łebki na polu robili całe dnie żeby temu ch... to znaczy sie naszemu jaśnie oświconemu panu danine co miesięcznom wyrobić to ten skurczybyk ino patrzoł który z braci siądzie zmenczony i leciał na skarge do łojca.
A łojciec ponoć cięzkom renke do nich mioł. "

Albert Pieniek - wieśniak z Beeckerhoven


" Tak pamiętam tego jegomościa. Szczęście musiał mieć niemiłożebne że uchował się od stosu. Przecież cały dwór spłonął wtedy. Pamiętam jeszcze że uśmiechał się, kiedy jego znajomi z pracy wykrzykiwali przekleństwa na stosie"
Henrietta Folshtadt - skryba z Grimminghagen


" Panie tyn to łod dziecka podpierdalał. Dobrze że go tu nima bo nasz nowy pan na włościach bardzo szybko dowiedziałby się gdzie bimber pędzimy"

Alojzy Dynko - miejscowy pijak



"imie Berthold, włosy brązowe, oczy szare, 179 cm wzrostu, waga 90 kg, brak znaków szczególnych.
uzębienie niemal w komplecie ( brak lewej czwórki ) usunięcie wykonałem osobiście pare lat temu. Pacjent skarży sie na ból brzucha. Podejrzewam obstrukcje, podam wyciąg z mintaju i kruszynami węgla. W razie polepszenia się zdrowia pacjenta wizyta kontrolna jest niepotrzebna."
"tekst z karty chorób cyrulika Frantza Glebbera"


" Z tego co wiem to wyjechał z jakimś łowcą czarownic do Averlandu. i dobrze bo ni krzty w nim Nordlandczyka. Nawet akcent miał jakiś inny."

Cyprian Holdig - radny z Bzeckerhoven


" Berthold to kawał gnidy był panie. Poszcześciło mu sie bo dostał fuche jako zarządca u pana Fordbringera. Wiem bo pracowałem u tego osobnika jeszcze zanim na stos trafił.
Wiem że to przez głupi żart FortBringera spalili, ale też przez głupi żart okazało sie że włościami rządzi spatrzony zboczeniec.
Razem z koleżankami zrobiłyśmy mu kawał za to ze notorycznie podpierdalał Fordbringerowi. Chciałyśmy żeby wyleciał z roboty i przy okazji stracił ręke albo zebrał batem po plecach - bo sie chujowi należało od co !. No i pewnego dnia dopadlismy go jak się przechadzał po ogrodach Fordbringera i wsadzilismy do szafy w gabinecie baroniątka.
Oczywiście szafę zamknełyśmy i chciałyśmy powiedzieć że złapałyśmy złodzieja. Helcia wtedy miała iść pamiętam. Ostatni raz ją wtedy widziałam. Skurwysyn Fordbringer podobno tak się z nią rozprawił że jak już ją znaleźli to nie wiedzieli czy to końska sraczka czy Helcia. Ponoć to wtedy jak Berthold w szafie siedział to to sie wydarzyło. w kazdym razie jak juz sie uwolnił to poleciał odrazu wypeplać odpowiednim władzą o zdarzeniu i dworek zamienił sie później w pogorzelisko. I ino on od stosu ocalał ale ponoć od zmysłów odszedł i łowca czarownic musial go ze sobą wziąść na obserwacje."
Beatrix Shlezzinger - pokojówka( przeżyła bo spalono inną Beatrix Shlezzinger)


" Hmmm w zasadzie jak teraz o niego pytacie to .... TO ON MNIE MOGŁ PODPIERDOLIĆ!!!! BERTHOOOOOLD !!!

Diego "Buzdygan" Krieg - więzień oczekujący na kare śmierci




" gruby, gruby.. tak! wśćipski człowieczek. Dobra karma dla szczuroogra tak tak! dobra!.. <sniff sniff> teraz daj mi daj daj to zielone! "


Squeek - poganiacz z klanu Moulder



"Dobroć jego złem podszyta, męstwo jego to śmiech głupca"


Hedwiga - guślarka z Kurtwallen





"Przecież to wszystko dla ich dobra.... buahahaha"


Adon - szaleniec



Stwierdzam ze jest to przypadek beznadziejny. Zastanawiam się nad zaniechaniem tej sprawy i najprawdopodobniej umieszczę to w raporcie. Ale.. znając życie i tak zrobimy z niego bohatera. Se la vi....


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Kaz
Rycerz
Rycerz



Dołączył: 08 Sie 2010
Posty: 62
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 8 razy
Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Ostermark
Płeć: Mężczyzna

PostWysłany: Wto 18:38, 11 Wrz 2012    Temat postu:

Kapitan Agis Herzog




Rok 2486
Sartosa, Tilea.


Na głównej ulicy Sartossy zwanej “ulicą Peg” na czesc zwanej prostytutki, ktora odstrzeliła przyrodzenie zbyt nachalnemu klientowi znajdował się pasarz stoisk, kramiarzy, sprzedawcow broni, paserów, rybaków I sprzedawców pozywienia, ktorego pochodzenie bylo conajmniej zastanawiające. Oprócz tego przy straganach roiło się od ząglerów, polykaczy ognia I innych cyrkowców, ktorych zadaniem było zwrocenie na siebie uwagi I odciągnięcie przechodniow ze srodka ulicy, na ktorej to mogli niechcący zaczepic pijanego pirata, ktory, w podzience I swojej uprzejmosci - jak ranald poszczęsci - pozbawi ich tylko zębów I pieniędzy. Bo równie dobrze moze wręczyć im bilet do morra.

Na koncu tej jak że bezpiecznej da miejscowych ulicy znajdowała się niewielka oberża. W oberży tej, ktorej nazwa brzmi „Obrzygany Albatros” jak to w zwyczaju bywało, kiedy do portu wpływały pirackie okręty, huki i hałasy pijanych i bawiących się gości można było usłyszec po drugiej stronie Sartossy..
Starszawy oberżysta Gregor wycierał świeżo umyte kufle brudną ścierą, jedną z wielu, które leżały porozrzucane w losowych miejscach. Nie przeszkadzało to jednak częstym bywalcom oberży, ponieważ trunek który pili w smaku nie róznił się zbytnio od cieczy wykręconej z podobnej sciery. Grunt ze po sporzyciu ow trunku mogli się czuć jak na dziurawej łajbie podczas rozszalałego sztormu. Sam Gregor mimo ze lat już miał tyle, ze nie jeden człek chcialby przezyc choć połowe tego co on, nie stronił od picia i wznoszenia toastów to za chwałę Mannana a to za Ranalda.
-Ej że ! Gregor! Ty wyleniały borsuku!! - krzyknął jeden z nowo przybyłych.
W jednym momencie wspólna sala ucichła, słychac było jedynie szepty gości.
Do środka wszedł krępej budowy ciała czlowiek, z pokaźnym brzuchem opleciony grubym skórzanym pasem ze złotą klamrą. Do czarnych skórzanych spodni do których przypięty był ów pas wchodziła biała koszula z pokaźnymi mankietami na koncu każdego z rękawów.
Na to wszystko czlowiek załozony mial czerwony płaszcz udekorowany ozdobami ze złotej i srebrnej nici które zachodziły na siebie na przemian. Na głowie nosił czarną kapitańską czapke zakonczoną dwoma białymi piórami. Na jego twarzy, pokrytej bliznami i kilkudniowym zarostem ledwie można bylo zauwazyc lekki grymas w kształcie usmiechu – bardziej szyderczy niż życzliwy.
Za męzczyzną weszło czterech towarzyszy o pochmurnym ale i czujnym spojrzeniu.
Każdy z nich może z przezorności a mozne z przyzwyczajenia trzymało reke na rękojeści szerokiego miecza przy swoim pasie.
- Niech mnie Mannan do beczki wody wciągnie jeśli to nie sam Rupert Skrzyniarz! Alez mnie zaszczyt w dupe kopnął swoim drewnianym kikutem. Samozwanczy krol piratow we wlasnej osobie! - Ironicznie odpowiedzial Gregor, po czym splunął do szklanki, przetarł ją scierą i sięgnąl pod bar po butelke rumu.
- Gdyby kto inny tak do mnie rzekł to teraz łapałby swoje bebechy.
- Dlatego nikt inny tak do Ciebie nie powie zapchlony wilku morski..
Nastała grobowa cisza. W tej chwili nawet ćma nie odważyłaby poleciec do swiatła bo trzepot jej skrzydeł pobudziłby spiących na stołach piratów.
Grubszy mężczyzna podszedł do baru. Kazdy odgłos jego kroków kiedy się zbliżał przypominał uderzenie w bęben podczas oczekiwania skazancow na wykonanie egzekucji przez kata.
Gdy staneli tak naprzeciwko siebie, objeli się ramionami jak dwa niedzwiedzie siłujące się dla zabawy, a gwar w obrzyganym albatrosie znowu bylo słychac po 2 stronie Sartossy.
- Słyszałem zes na emeryture odszedl już jakis czas temu alem na wlasne oczy musial to zobaczyc, -Na kazdego kiedys przychodzi czas drogi kamracie... stary już jestem, oręż mi cięzki, wzrok już nie ten, zołądek nie ten, jeno mocna glowa mi do picia zostala.
-Wiem ze na kazdego czas przychodzi,ale myslalem zes Ty Gregor poza czasem był.
-Szczylem zem jeszcze był i nawet jabka ze straganu ukrasc nie umialem a ty zes już na morzu z Mannanem ucztowal i imperialne statki towaru i honoru pozbawiał.
Ktoż jak nie ty mnie na okręt przyjął??
- Ano może i ja... może i bylo tak jak mowisz ze wszystkim, jeno glupio tak piratowac jak cie załoga na wroga kieruje i mowi w ktorą strone mieczem machać.
-Ano faktycznie ciezko tak wojować.... ale chociaż tyle dobrze ześ się z łupów knajpy dochapał.
- A gdzie tam dochapał, łupy na dziwki i rum już dawno się rozeszły a knajpe mam bom włascicielowi łeb rozpieprzył a ze Rupert Skrzyniarz za kamrata mnie ma to nikt nie osmieli mi się jej odebrac. - odpowiedział przesmiewczo Gregor.
Obaj buchneli smiechem, po czym umoczyli wargi w szklankach wypelnionych rumem.

A co słychac u Sama Rzeźnika i jego okretowej ferajny? Slyszales cos o nich ostatnio?? bo z jakieś 15 lat go tu nie widzialem, a niegdys stałym bywalcem na Sartosie był. -.. zapytal Gregor.
- Niezbyt dużo.. Podobno oszalał po tym jak jakas skrzynie ze skarbem otworzyl i cos dziwacznego w niej ujrzał. Sluchy chodzą ze z Imperium po niego ci co wiedzmy palą pytali kiedys. Jeno zaszyl się gdzies i nosa z nory nie wyściubia nawet. Zresztą na jego miejscu to samo bym zrobil. Jak się cale życie na łajbie siedzi i na roznych wodach pływa to stos nie jest wymarzonym koncem przed wrotami Morra. A gdzie tam, nawet jak się szczurem lądowym jest to i tak okropna to smierc.
Aaa... Jeszcze zem słyszal ze zanim mu calkiem odbilo to syna jeszcze z jakas dziwką portową spłodzil. Tyle ze o tym nie wiedzial i jak po jakims czasie do tego samego portu zawital to się zdziwil. Ponoć nie chciała łebka bo jej w interesach przeszkadzal to go Samowi wydala i młody, jak ojciec zgłupial to interes po nim przejal i zegluje gdzies po Tileanskim morzu. A tej kurwie podobno jakis Bretończyk łeb sciął bo mu się jej pseudonim artystyczny nie podobał.
- a co ona za przezwisko miała ze tak ją potraktował??
- a nie wiem.. baba z jeziora czy jakos tak... Ci bretończycy to w ogole jacys popierdoleni są. Burdele postawiali przy kazdym porcie a kurwie łeb scieli bo się zle nazwała. Rozumiem jak by go szkorbutem zaraziła albo jakim innym ropiejącym plugastwem ale za takie cos?
- może i go zarazila tylko nie wiedzial co powiedziec to powiedział ze za przezwisko...
- a no może....


Rok 2522
Gdzies na morzu Tileańskim...

Kapitan Agis Herzog byl wysokim szczupłym mężczyzną o kruczoczarnych włosach zapiętych w kucyk. Miał ciemnobrązowe oczy ciągle przymróżone jak by z nieufności. Załoga patrząc na niego uważała ze ciągle jest czyms rozkojarzony I ciągle cos knuje po tym ze często trzymał lewą ręke na zuchwie I mierzwil palcami swoją krótko przystrzyzoną bródke. Na głowie nosił czarna huste z wyhaftowaną trupią czaszką z dwoma skrzyzowanymi tasakami podobnymi do orczych a na niej niewielki kapitański kapelusz, do ktorego przymocowane były szescioscienne kostki do gry wiszące na sznórku I złota moneta.Na uszach nosił złote kolczyki. Ubrany był w brudną czerwoną koszule z mankietami przy rękawach, ktora wchodzila do ciemnobrązowych spodni. Nosił też
wysokie czarne skórzane buty ktore zawijały sie w dol na zewnątrz na wysokości kolan a koncząc nad kostką. Do skórzanego pasa przy spodniach przypięte były dwa pistolety I dobrej jakości, ładnie wykonany kordelas –miecz o szerokim wygiętym ostrzu I koszowej rękojeści, ktory został znaleziony przez Agisa podczas jednej z udanych wypraw poszukiwawczych skarbu. Nie był to jedyny oręż ktory Kapitan nosił przy sobie, ale jedyny widoczny. W lewym bucie chował sie sztylet, a pod ciemnobrązowym płaszczem ktory na sobie nosił sprytnie chowal sie nabity garłacz w prowizorycznie ale sprawnie wykonanej kieszeni. Każdy z załogi jest święcie przekonany I dałby sobie przyrodzenie uciąć jesli nadeszla by taka potrzeba ze w kieszeni płaszcza są mapy, ktore to kapitan zbiera by pozniej dzieki nim natrafic na miejsce w ktorym chowa sie skarb. Przynajmniej Agis tak sądzi..
Na kazdym z palców Agis nosił drogocenne pierścienie – pamiątki z wypraw. Jeden z pierścieni był otwierany I chowała sie tam niewielka porcja trucizny, wystarczająca by zabic tuzin strażników gdy wleje sie ją do gara. Miała służyc równiez jako wybawienie od niehybnego stryczka podczas porażki okrętu I pojmaniu załogi przez imperialne wojska. Jednak Agis nie był do konca pewny czy napewno bedzie chcial jej uzyc w takich okolicznosciach...

-Ruszać sie kurwa!! Skurwiałe ślimaki morskie!
Skąd zescie sie wzieli kurwa!? Dziwki portowe szybciej wiosłują!!
Wstyd I hanba!!
Bosmanie Ehrl! Wstyd panu za synalka?
-Aye Kapitanie!!
- tato?!
-Zamknij sie pomiocie z czeluści dupy arabskiej płaszczki I do wioseł!
-Aye Kapitanie!
-Chce miec ten okręt !! Te imperialskie scierwa wiozą skrzynie z gorzałom!! Może jak Ranald szczęściu dopisze to jakie pistolety I proch bedzie na łajbie! Ale zanim zabierzecie sie do zbierania czegokolwiek z ich wycacykowanego okręciku chce miec wszystkie skrzynie z gorzałom u nas. Bo nie wiem czy wiecie ale nasze zapasy skonczyly sie zanim wypłynelismy na morze... A dzieki komu kurwa??
Scorl wystąp!!
W tym momencie stary ogr wstał od wiosła, i podszedl na srodek pokładu “Leniwej Ladacznicy” okrętu dowodzonego przez Agisa Herzoga, ktory dostal okret w spadku po ojcu.
-Nie wiem czy wiecie ale pan Scorl... kiedy my zajmowalismy sie niesamowicie waznymi sprawami związanymi z padołem I profesją jaką wykonujemy w tych ciezkich dla nas czasach w obrzyganym albatrosie, zaszył sie w magazynie I sam osobiscie wyżłopal polowe zapasów gorzały a drugą połowe dał alfonsowi za portową kurwe!! Co wiecej I tak nie byl w stanie nic z nią zrobic poza obfitym obrzyganiem jej!!
BA !! mało tego.. kiedy ta kurwa chciala zdjąc kiece zeby sama sie obsłózyc – pan Scorl strzelił jej w ryj kolbą od swojego zardzewiałego Grimingsona I skonsumowal kurwe w naszym pierdolonym magazynie!! A alfons mial na imie Ed!
-Panie kapitanie? Ale skad pan to wie skoro był pan z nami w albatrosie?
- Proste Bosmanie! Jedynym czlonkiem załogi który nie wyszedl z nami do mewy I pelnil warte byl Scorl, ilosc gorzały w magazynie wystarczyla zeby wszyscy ludzie na tym pokladzie tanczyli 3 dni bez muzyki ale ze pan Scorl jest ogrem to taka ilosc sprawiłaby zeby nakurwil sie I poszedl spac. Gorzała na wozie mijającym albatrosa wydała mi sie dosc znajoma po tym ze w tilei nie produkuje sie imperialnej gorzały a juz napewno nie na Sartossie.
Slady butow w magazynie swiadczą o tym ze byly tam 3 osoby w tym jedna w babskich butach a druga w 2 razy wiekszych butach od stopy czlowieka. Na podlodze zygowiny, w ilości okolo 3 wiader I zarzygana kieca kurwy którą to mijałem idąc do albatrosa. Obok kiecy rozgryziona drobna dłoń z pomalowanymi paznokciami.
Oprócz tego plama krwi I odłamki dębowego drewna krasnoludzkiej broni! A jak wszyscy wiemy tylko pan Scorl ma taki pistolet. Szczęsciem dla niego nie wystrzelil kiedy pan Scorl go wysral z resztkami krasnoluda.
Składając to w jedną całosc panowie – rysuje nam sie wyzej wymieniona historyjka.
-Ale skad pan wiedzial jak mial na imie alfons? - zapytal zaciekawiony bosman
- Bo podszedl do mnie pod okręt nastepnego dnia I zapytal gdzie jest jego kurwa, ktorą wynająl napierdolonemu ogrowi za 2 skrzynie gorzały z tego jebanego w cipe nóż statku !!!!!
PANIE SCORL!! chcialby pan cos powiedziec na swoją obrone?
- eeee tego.... noo bo una smakowicie wyglądać... I eee.. depresje zem morską mial... powiedzial niesmiało drapiąc sie w glowe ogr.
- Panie Scorl... ja potrafie zrozumiec wiele rzeczy.. Rozumiem ze jak sie ma depreche to trzeba sie napic, rozumiem ze jak sie chce dupczyc to sie wynajmuje dziwke, rozumiem ze za dziwke trzeba zapłacic, a jak sie nie ma czym to sie kradnie co popadnie – co pochwalam I gratuluje odwagi. Rozumiem też ze jak sie gustuje w ludzkim mięsie jak to pan ma w zwyczaju od swięta uczynic to nie bede panu tego bronic – byle bys pan nie zarl nikogo z załogi.. Ale nie rozumiem jak mozna BABE wziąsc na statek!! I co gorsza zostawic na statku jej kiecke !!
TO ZŁY OMEN !!!!!!! I za to panie Scorl jestem na pana zły.
Ma pan 2 opcje do wyboru.
Albo ubierze sie pan w tą kiece I bedzie przymocowany do kadłubu przez dwa dni I dwie noce zeby uspokoic Mannana I modl sie zeby na ciebie choc przez chwile spojrzal.
Albo ubierze sie pan w te kiece I zapraszamy do szalupy. Do najblizszego portu ma pan jakies 23 mile. Zycze powodzenia.
- Eeeee... to... ja bym chcioł za galiona być. - rzekł załamany ogr.
-To sie nazywa szybkie podejmowanie decyzji!
Odbębnisz kare jak juz magazyn bedzie pełny imperialnej gorzały !
Dalej psubraty!! Scigac mi ten okręt!! Bandera na maszt! Niech wiedzą do kogo należy nasze morze!

Po udanym abordarzu, napełnieniu magazynu skrzyniami gorzały, po zabraniu załodze mundurów I puszczeniu niedobitków załogi w jednej szalupie, po wzięciu na “leniwą ladacznice” wszystkiego co kosztowniejsze od jednego miedziaka I spaleniu wrogiego okrętu nadszedł czas na swietowanie.
Agis w swojej kwaterze siedzial I chlał z bosmanem Ehrlem butelczyne gorzały a załoga swiętowała na pokładzie jedząc, pijąc I spiewając pirackie piosenki o ich jakze ciezkim padole.
Jedynie Scorl dyndal na kadłubie ubrany w obrzyganą kiece skonsumowanej przez niego prostytutki.
-Nie rozumiem kapitanie – powiedzial bosman
od kiedy baba na łajbie to zły omen? Przeciez kapitan tez kurwy na statek sprowadzal.
Agis zakrztusil sie dopiero co połknieta porcją gorzały.
Po chwili zastanowienia spojrzal sie na bosmana I powiedzial
-To nie były kurwy bosmanie.. one.. jak by to powiedziec..
przychodziły na rozmowe o prace. Kazda z nich chciała byc piratem, piratką kurwa nawet nazwa naszej profesji nie pasuje do rodzaju babskiego.
-To co one tak jeczaly skoro o robote przychodziły?
-podsłuchiwaliscie bosmanie?
- jak ze bym smial kapitanie, ale nie trudno bylo usłyszec skoro sie tak wydzierały.
- jęczały..... bo....bo sie nie chcialem zgodzic a one najwidoczniej bardzo chciały z nami zeglowac.
Aha... dobrze ze pan kapitan ich nie wziął. Tylko by nam marudziły.
-Ano własnie dlatego ja jestem kapitanem a Ty bosmanem panie Ehrl.
Bo ja wiem kogo wziąsc a kogo nie.
Po chwili rozmowy do kwatery zapukał jeden z załogi.
-wejsc krzyknal Agis.
Do pomieszczenia wszedl mlody pirat z drewnianą pałką zakonczoną gwoździem zamiast ręki
- panie kapitanie, przepraszam ze przeszkadzam ale tam na kadłubie..
- co na kadłubie? Skorl sie urwal? Zapytal bosman
- n..nie... ale mewa mu wydziobała oko, a pozniej wiecej mew go oblazło.
- I co z tego?
-no własnie zakład jest jak szybko go zezrą. Pula jak narazie kolo 200 szylingów, moze dorzucacie sie panowie?
Bosman wyciągnal złota monete z sakiewki I rzucil do zolnierskiej czapki, jednej z wielu ktore zdobyli po ostatnim abordarzu.
- stawiam ze do jutra o swicie go nie bedzie.
- zakad przyjęty rzekł młody pirat. .. a pan panie kapitanie?
- kapitan rzucil sakiewke pelna pieniedzy. Ja stawiam ze po jutrze bedzie jeszcze zipał. A wam radze wycofajcie zakady..
- ale czemu kapitanie?
- bo stracicie pieniądze...
-Zaklad to zaklad dostanie ten kto bedzie najblizej.
- jak wolicie.
Po 15 minutach Agis chwiejnym krokiem wyszedl ze swojej kajuty, wszedl na poklad, rozejrzal sie po załodze I powiedzial.
-Sciągac mi Scorla z kadłuba!! I dawac pule.. wygralem hic!... wygralem hic!.. kurwa... wygralem zaklad...
Ale jak to! Oburzyło sie częsc załogi.
To nie fair! Wbrew zasadą! Krzyknal jeden z piratow
-CO KURWA!!!! Ktory to krzyknał!? Wystąp psie!
Tłum wypchnął jednego z piratów przed szereg, jak by chcąc odciązyc sie od winy podwarzania kapitanskiego słowa.
-powtorz cos do mnie powiedzial – powiedzial przez zęby Agis
- no bo to jest wbrew zasadom,
-Zasady na tym statku ustalam ja! Jak ci sie nie podobają moje zasady to zwiewaj na ląd!
-oszust... uciął krótko pirat.
Agis usmiechnął sie, jak cie zwą?
Nie przypominam sobie zebys sluzyl u mnie dluzej niz 2 tygodnie?
- zwą mnie Ziegfried Tasak..jestem tu od tygodnia.
-Swiezy nabytek aye? Albo raczej swiezy narybek...
wiec uwazasz ze twoj kapitan oszukuje? Ktos jeszcze tak uwaza? - zapytal Agis
-Nie panie kapitanie – krzyknęla jednoczesnie reszta załogi.
-Panowie piraci! – krzyknął Agis. Zakład dalej obowiązuje!! Tyle ze zamiast Skorla na kadłubie bedzie pan Ziegfried zwany tez tasakiem.
Stawiam jego dole ze jak go nie zezrą mewy to za tydzien wyzionie ducha! A Tobie drogi Ziegfriedzie zwany Tasakiem serdecznie zyczę zeby w krolestwie Morra nauczyli Cie jak powinno sie respektować moj autorytet!!. .. Wykonać rozkaz! I niech kazdy weźnie to do swojego pustego łba jako przestroge, bo niesubordynacja na pokładzie to złamanie pierwszego przykazania kodeksu pirackiego.
A potem bawcie sie dalej. I nie wlazic mi juz dzis do kajuty chyba ze cos powaznego sie bedzie działo!
Noc mineła całkiem przyjemnie. Cała załoga ktora nie musiała dyndac na kadłubie bawiła sie I spiewała. Nikt nie zważał na niewygodę I wymiociny pojawiające sie na pokładzie tak niespodziewanie jak swist kuli koło ucha podczas abordażu. I tak rankiem trzeba bedzie szorować pokład wiec chlejmy tak zeby było co sprzątać, a nóż przypomni sie komuś zaginiony fragment pamięci z imprezy dzien wczesniej.

Tydzien pozniej Leniwa Ladacznica zblizała sie powoli do Sartossy.
W koncu trzeba co jakiś czas zejsc z pokładu chociazby po to by uzupełnić zapasy, zrekrutować część nowej załogi albo sciągnąc gnijące truchło buntownika z kadłubu bo smierdzi rozkładającym sie mięsem I odstrasza inne statki. A wywalic do wody go nie pasuje bo nie wypada Mannana obrażać zgniłym trupem. Szczególnie jesli ma sie zamiar jeszcze troche czasu spędzic na terenie jego posiadłości.
- Cumować Ladacznice! Dwoch przodem na szalupie! Teren obadac! Sprawdzic czy nowe dziwki przywieźli! Tylko niech was Ranald chroni jak jeszcze jedna mi tu przywleczecie na pokład!
Wracać z raportem! Zywi lub martwi! Trupa przynajmniej karmic nie trzeba! Biegiem! Bo zaraz drewnianymi kikutami bedziecie stukac jak was nogi bolą !!
- bo zaraz bedziecie kikutami stukac! Ble ble ble! - szeptem przedrzeznil Agisa zdyszany pirat.
-Coś powiedział!?
- Tak jest panie kapitanie!
- zakłamane psy.. wycedził Agis, po czym usmiechnął sie pod nosem I nabił swoją fajkę tytoniem.
Skorl!! do mnie!
Na pokład wtoczył sie zzipany ogr.
-tak panie kapitan?
-wywleczesz to truchlo z kadłuba I gdzies zakopiesz.
-aye panie kapitan.
Po kilku godzinach zwiad powrócił na pokład I zdał raport.
- Panie kapitanie meldujemy ze jest jedna nowa kurwa. Ale nie polecamy jej. Z tego cosmy sie dowiedzieli to zwą ją brudna Gizel.
Jeno to nie pseudonim artystyczny ino bardziej jej opis.
Podobno ciązy na niej przekleństwo Mannana I smierdzi od niej zgniłym sledziem.
Oprocz tego jest nowa dostawa rumu w albatrosie I podobno Rupert Skrzyniarz jakies zebranie szykuje. Podobno wszyscy dostepni kapitanowie maja sie do niego zglosic bo zadecydowal cos o wojnie z chaosem.
- Ten stary trep jeszcze zipie? Co mu kurwa na stare lata papuga rozum wydziobała? Malo nam problemow? Nie dosc ze Imperium z Bretonia chca nam do gardel skoczyc to jeszcze nam teraz z chaosem kaze sie mierzyc? No kurwa ocipiał!.
- Panie kapitanie, nie mnie to oceniac I przepraszam zem sie wtrącil ale Skrzyniarz powołuje sie na kodeks.
- na kodeks!? Ten to dopiero tupet ma! To ze jego pradziad kodeks napisal to nie znaczy ze kazdą jego zachcianke mamy tolerowac bo sie na kodeks powołuje! .... raport przyjęty. Wypierdalać mnie z oczu!
Musze sie zastanowic..
Zbiórka całosci na pokład! Biegiem kurwa!!!
cała załoga statku po chwili znalazła sie na pokładzie.
Wybrać jednego. Nie interesuje mnie kurwa kto to bedzie, ma byc jeden ktory zostaje na łajbie I pilnuje, reszta na ląd, odpływamy za 3 dni.
Kto zabardzo pochleje I zapomni to niech szuka innego statku bo na ten juz nie wlezie. Rozejsc sie.
Podczas gdy załoga chulała w albatrosie I portowych burdelach Agis udal sie do niewielkiej warowni samozwanczego krola piratow Ruperta Skrzyniarza.
Warownia znajdowała sie po polnocnej stronie Sartossy.
Niewielki fort otoczony kamiennym mórem z bramą I mostem zwodzonym. Na mórze szesc niewiekich wież, ledwie sięgających metr nad mórem, a na każdej z nich niewielkie działo sokolnicą zwane.
Wchodząc przez brame, Agis dostrzegł niewielki gosciniec służący zapewne jako plac treningowy dla nowych rekrutów skrzyniarza,
Przy niewielkich wrotach stało dwoch strażników. Kazdy z nich ubrany byl w pasiastą koszulę, ciemne spodnie I huste na glowie. Uzbrojeni byli w pistolety, o ktorych pochodzenie nie jedna para rusznikarzy mogłaby sie kłucic.
- Dokąd to? Zapytal jeden z nich
- na zebranie do Skrzyniarza
- skad zes sie urwal pajacu! Mowi sie do krola piratów Ruperta Skrzyniarza!
Powtórz albo nauczymy cie dobrych pirackich manier.
Pirat nie zdązyl dokonczyc zdania a juz w kazdego z nich zostal wycelowany jeden z pistoletów Agisa.
-ten jegomosc chyba zna dobre pirackie maniery – odezwal sie drugi straznik.
- Cos powiedzial skurwysynu! Otwieraj drzwi albo skrzyniarz bedzie musial sie postarac o nowych oddźwiernych! W ogole to KURWA JAKIM TONEM ODNOSISZ SIE DO KAPITANA!!!!!!!!!
Koncząc to zdanie echem rozeszły sie dzwieki odbezpieczonych zamkow pistoletowych na mórach warowni.

Agis przegryzł wargę, badawczo odwrócił sie sprawdzając czy to aby napewno w niego wycelowane są te pistolety na mórach po czym spojrzał na strażników.
- Eehmm to jak.. otwieracie czy zginiemy tu we trójke?
- Co tam za hałasy pod drzwiami! Echem rozszedł sie głos pirata wyglądającego z okna warowni.
-Skrzyniarz to ty?! Powiedz swoim chłoptasiom zeby grzecznie otworzyli drzwi!
-Albo co? Zapytal Rupert
Albo zaraz zrobie tu jednoosobowe oblęzenie!
-Ta kurwa, nie wiem jak chcesz to zrobic Agis!
- Zanim tu wlazłem to ukrylem ładunki wybuchowe w twojej warowni I moi ludzie na znak wystrzału wypierdolą tą warownie w powietrze!
- Ci ludzie co leżą napierdoleni w Albatrosie??!! - odkrzyczał Rupert
-krw... - szepnął Agis pod nosem. Taaaa! Ci sami.. tzn z tej samej załogi tylko inni!!
-Buaaahaha! Wpuscic go! To kapitan ladacznicy!
Strażnicy odsapneli, otworzyli drzwi a Agis dumnym krokiem z głową nienaturalnie podniesioną do góry jak by karykaturanie naśladując strasznie pewnego siebie czlowieka wszedł do środka.

Wewnątrz panował półmrok, kilka powtykanych pochodni nie wystarczało do oswietlenia calego pomieszczenia. Ze srodka sali wydobywal sie zapach pieczonego mięsa, piwa I rumu, ktore znajdowały sie na ogromnym stole przy ktorym siedzialo juz kilku jegomosci, ktorych Agis rozpoznal jako jego konkurencje na Tileanskim morzu. Na srodku przy stole siedział Rupert Skrzyniarz na rzeźbionym drewnianym krzesle przypominającym bardziej tron niz krzesło. Wizerunki wyrzeźbione na krzesle przedstawiały jakąś bitwe morską a na czóbku oparcia wyrzeźbiona byla duża trupia czaszka bez rzuchwy, z ktorej wystawał wbity kordelas – jak najbardziej prawdziwy. Agis rozejrzał sie po pozostałych, ktorzy stali wokół stołu. Wsrod nich rozponał: Gurghama Obłąkanego – jedno okiego kapitana białej damy z długą siwą brodą, o ktorym wiadome było ze wszedzie wietrzył podstęp a z kazdego posiłku ktory sporzywał, dawał wczesniej całej załodze po kęsie. Agis domyslał sie ze dlatego jest taki chudy I dlatego teraz nic nie je tylko patrzy jak inni jedzą z przymróżonym okiem jak by czekając na rezultaty sporzytej trucizny. Oprócz niego był też Balazor Snorgrominason krasnoludzki kapitan tęgiej burdelmamy. Ten podobno grabi tyko elfie statki. Msci sie ponoć za to ze mu elfy ryj skopały jak jeszcze młokosem był I z zegluga duzo wspolnego nie mial. No to sie zafarbowal jak to oni w zwyczaju mają kiedy komuś wpierdul wiszą I tak plywa po tych morzach I szuka tych elfow co mu ryj skopały. Tak przynajmniej ludzie prawią. Poza Balazorem było 2 blizniaków z Kataju. Kapitanowie blizniaczych okrętów ktore zwą sie Koga I Iga. Obydwaj nie mieli po jednej rece I jednej nodze, a los chciał ze jeden nie ma lewej reki I lewej nogi a drugi prawych konczyn. Chodzą słuchy ze stali do siebie plecami jak cos pieprzło z boku.
Reszty kapitanow Agis nie rozpoznał, pewnie dlatego ze profesja kapitana pirackiego statku strasznie zmienna jest a niektorzy nawet kiku godzin nie pozyli jako kapitanowie. Konkurencja w tym fachu jest dosc wysoka.

Gdy wszyscy zasiedli Rupert przemówił.
-Ciesze sie ze wiekszosc z was stawila sie na wezwanie. Zaprosilem was w moje skromne progi, aby przedyskutowac pewną ważną jak mniemam sprawe. Otóż wieści z imperium nadeszły od naszych ludzi, ze wojska chaosu zblizają sie do granic imperium. Nie mowie tu o małej armijce z ktorą kazda z prowincji mogla by sobie poradzic po swojemu. Mowa tu o przeogromnej armii prowadzonej przez jednego zmutowanego skurwysyna. Szanse na odparcie tego sztormu ze tak to nazwe są krótko I zwiężle mówiąc zeby kazdy zrozumiał: kurewsko kurwa jebana w dupe eunucha mac skurwysynsko mizerne. Datego tez chciałbym...
- I bardzo dobrze! Skonczy sie..... Przerwał mu jeden z kapitanow po czym upadł z kulą w glowie pod stołem.
- nie przerywa mi sie... uciął krótko Rupert chowając pistolet za pas.
Dlatego tez chciabym zaproponowac chwilowe zawieszenie broni z imperium I panstwami graniczymi.. bo jezeli padnie imperium, padnie tez estalia I bretonia. A jezeli to wszystko padnie to Tilea I nasza Sartossa bedą kolejnym celem. A chaos potrzebny jest nam teraz jak ryby na łące!. Wiec proponuje tak! Chwilowy rozejm z panstwami granicznymi I imperium, nakopac do dupy chaosowi, zawinąc zagle I znowu łupic. Skonczylem.. jakies pytania?
Wszyscy zaczeli pytac w tym samym czasie, jednak po kolejnym wystrzale z pistoletu znowu nastala cisza.
-Proponuje podnosic ręke kto chce cos powiedziec a ja bede dawal mu glos.
-kapitanowie podniesli rece a Rupert dawal glos temu kogo chcial wysłuchac.
- A co jesli imperium nie zgodzi sie na rozejm? Co jesli nas odstrzelą? Zapytal jeden z kapitanow.
-Imperium samo wysłało propozycje rozejmu. Napisali ze zgodzą sie na to zebyscie dalej dowodzili swoimi statkami I swoją załogą ale kazdy ma miec bandere imperium. Poza tym nagrody za nasze glowy zostaną anulowane I dostaniemy oficerski stopien wojskowy.
Agis podniosł ręke I nie czekając na danie mu prawa głosu przemowil.
- Nagrody za nasze glowy zostaną anulowane I dostaniemy oficerski stopien? HAH!! moze I nie kłamią. To by nawet mialo sens.. - Agis energicznie zaczal mierzwic brode ręką I sie zastanawiać.
- do rzeczy Agis – pospieszyl go Rupert.
Agis badawczo spojrzal na Skrzyniarza, pozniej spojrzal czy czasem nie trzyma drugiego pistoletu gdzies w pobilizu zeby czasem w napadzie zlosci nie odstrzelil mu glowy po czym zmrórzył oczy – No przeciez to jest kurwa logiczne bancfoły!
Anulują nagrode bo nikt nas nie schwyta tylko sami damy sie złapac. A co to za trudnosc nadac wisielcom do grobu stopien wojskowy.
W dodatku dopiszą – Tu lezy szlachetny pirat ktory sie nawrocil I oddal w rece prawa, w nagrode utytułowany stopniem wojskowym. Pierdole taką umowe!!
- Racja!! JA TEZ!! - krzyknał Gurgham Obłąkany. Kapitan Ladacznicy dobrze prawi! To podstęp!
- Łupimy statki Estalijskie, Bretońskie, Imperialne to w czym problem łupic statki chaotników!! JEDEN CHUJ !! - krzyknal
jeden z kapitanów.
-CISZA ! Gdzie ja kurwa dalem ten garlacz – zastanowil sie glosno Rupert rozglądając w okolicy krzesła. - chuj, nie wazne...
Sluchac mnie matoły! Moze I Agis ma racje! Ale to nie zmienia faktu ze jak chaos rozpierdoli imperium to nie bedzie co łupic! Chyba ze przegniłe truchła! Zrobimy tak... niech rozstrzygna kosci!
Jeno wczeniej przysiegnijcie na piracki kodeks ze nie wycofacie sie z zakladu, a kto pirackie slowo drugiemu piratowi zlamie niech przeklnie go Ranald I Mannan I niech reszta piratow go przeklnie!
Wilczy bilet na Sartosse dostanie a kazdy pirat obowiązek bedzie mial go upolowac, zatluc załoge a okręt spalić!
PRZYSIĘGAC !
-Przysięgamy! Krzykneli kapitanowie.
Rozstrzygnięcie koscmi byo często stosowane podczas podzielnosci zdan przy obradach na Sartossie. Kazdy z kapitanow posiadal swoje kosci splamione własną krwią I poblogoslawione przez kaplanow rannalda I mannana. Za kazdym razem obowiązywała ta sama przysięga I za kazdym razem conajmniej jeden pirat ją złamał oczywiscie jesli przegral. Jednak pozniej słuch po nim zaginął.
Zasady były proste, do kubka wrzucalo sie dwie kosci szescioscienne, I rzucalo sie dwa razy. Kto wyrzucil wiekszą ilosc oczek przy sumowaniu dwoch rzutow ten wygrywał.
-Przegrany plynie do Imperium I przy najblizszym porcie zaciąga sie do armii. Jak przezyje dluzej niz miesiac to posyla list do mnie I wtedy wiedziec bedziemy czy imperium podstęp uszykowało czy faktycznie takie problemy mają. Wyciągnac kosci!
Kazdy z kapitanow wyciągnal po parze kosci.
NA TRZY !
- TRZY !
Kapitanowie uderzyli kubkami o stol I podniesli je by sprawdzic wyniki
Nastepnie powtorzyli te czynnosc by sprawdzic kto wygral a kto przegral.
-A wiec kosci przemowily!! - krzyknal Rupert Skrzyniarz.
Kapitan Agis Herzog uda sie do Imperium! Z wielce wazną misją.
Agis bez ruchu patrzyl na kosci ktore szyderczo pokazywały mu po oczku. Gorzko załowal ze siłą zmusil kapłana ranadla do poblogoslawienia kosci z wycelowanym do skroni pistoletem.
-Porzałował mi skurwysyn – pomyslal.
PSIA MAC ZGODA !! - krzyknal Agis po czym obrucil sie na pięcie I wyszedl czaskając drzwiami.
- No to postanowione! Agis poplynie do imperium I niebawem bedziemy wszystko wiedziec – powiedzial Rupert
- eee... czy ktos ustalil kiedy Agis ma plynąc do imperium? - zapytal jeden z kapitanow.
-KURWA!! krzyknęła grupa kapitanow.
-Dobra jeszcze raz!
Płyniemy do 2 tygodni od dzisiaj!
NA TRZY!

.........................


Post został pochwalony 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Cathedral City Strona Główna -> Warhammer Wszystkie czasy w strefie EET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group

Army Design by mfs9 - Strik9
Regulamin